Niczyja to wina

Przerywamy audycję z Rzymu, by opowiedzieć o minionym wydarzeniu, oraz zapowiedzieć kolejne – w zasadzie już trwające. Będzie różnorodnie, ale gwarantuję – ciekawie.
W minioną sobotę w Katowicach odbyła się III edycja Festiwalu NOE. Być może pojawia się teraz znak zapytania, co to za festiwal, czego dotyczy? Odpowiedź niespodziewana: wina! I pomyślicie pewnie, że to miejsce spotkań koneserów (bardzo nie lubię tego określenia), którzy mają tak wysublimowane podniebienie, że piją najwytrawniejsze z wytrawnych win. A wiedza ich na temat odmian i rodzajów wina jest tak rozległa, że jednym tchem wymieniają nazwy, które brzmią równie egzotycznie, co niezrozumiale. Zapewne też.
Ale nie brakuje również zwykłych miłośników, ludzi ciekawych i dociekliwych. Wino jest w końcu produktem, który częściej lub rzadziej kupujemy czy to do uroczystego obiadu, wigilijnej kolacji, by uczcić jakieś wydarzenie, albo po prostu – skonsumować dla przyjemności i smaku. I o to chodzi, by ten najlepszy smak odnaleźć. Dlatego warto wyjść przed szereg „koneserów”, odsuwając na bok strach nieznajomości nazw i szukać. A gwarantuję, iż specjaliści chętnie się z nami swoją wiedzą oraz smakiem podzielą – na festiwalu bowiem odbywa się degustacja szerokiej gamy trunków. Obecni tam importerzy oraz producenci win oferują właśnie do degustacji wybrane przez siebie wina, a pochodzą one z przeróżnych zakątków świata: od Europy po Amerykę Południową. I jest coś niezwykłego w tym przemierzaniu stoisk z kieliszkiem w ręku, w gwarnej klimatycznej sali kinoteatru, gdzie czas płynie znacznie wolniej niż za jej progiem. Pozwala to odseparować się od codzienności i wejść w świat różnorodności smaków win. (Pół żartem – pół serio: trzeba tylko uważać, by nie wypijać wszystkiego do końca, bo koniec nasz może nadejść w połowie stoisk.) A mówiąc już zupełnie prostym językiem, jeśli nie jesteś fanem wina wytrawnego, albo półwytrawnego, skosztuj półsłodkiego, albo słodkiego i odnajdziesz coś, co wypijesz z chęcią i z chęcią podzielisz się tym również z rodziną czy przyjaciółmi i dodam, że niekoniecznie zrujnuje to Twoją kieszeń. Naszym ubiegłorocznym odkryciem był szczep primitivo w tym wypadku pochodzący z Apulii (to obcas Włoskiego buta) i wino Messapo, które świetnie smakowało do Wigilijnej kolacji. Kolejnym odkryciem była tak słodka, że aż 5% Cecilia pochodząca z Hiszpanii. W tym roku nabyłyśmy zarówno Cecilię jak i jej siostrę z Francji o podniosłej nazwie Anciens Temps -będącym również winem ze szczepu Muscat, ale już wytrawnym (a wytrawne wino to ostatnie jakiego chciałam tam spróbować – ostatecznie wyszłyśmy z butelką w ręku).
Patrząc już zupełnie innym okiem na ten festiwal: ubiegłego roku organizowany był na jesień, w tym roku wiosną. Zapewne organizatorzy podejmą decyzję, która z dat była dla ludzi bardziej dogodna, bo przecież chodzi o to, by odbiorców imprezy było jak najwięcej. Czy wiosna i piękna pogoda nie przywiodły ludzi bardziej do kwitnących parków, czy poza miasto? Może konkurencyjna impreza odbywająca się w tym czasie na rynku w Katowicach? Czy jesienna aura i brak alternatyw bardziej jednak skłaniają ludzi do odwiedzenia Festiwalu NOE? Myślę, że ludzie zachęceni ubiegłoroczną edycją pojawili się w tym roku również. Na pewno napiszę o kolejnej edycji na tyle wcześnie, byście mogli zarezerwować te dwie godziny na zagubienie się w świecie win.
I żeby nie było, że musztarda po obiedzie – kolejny post będzie dotyczył wydarzenia, które wciąż trwa i potrwa jeszcze mam nadzieję długo. Ile? Takiej informacji znaleźć mi się nie udało, lecz zapewne zwrócę się do organizatora z takim pytaniem. Niemniej – wydarzenie na tyle podniosłe, a Artysta na tyle wyjątkowy, iż zasługuje na dużo uwagi i osobny post. Po kolejnym poście wracamy już do Rzymskich opowieści i poranka dnia pierwszego.

Flaming w towarzystwie słodkiej Cecylii pozdrawia Was w ten wiosenny wieczór.noe2

Dodaj komentarz