Jak zwiedziłyśmy Monopoli i Polignano a Mare, czyli pragnienie lazurowego wybrzeża

Z dystansem podchodź do przewodników znalezionych w internecie. Pomimo fascynacji nową podróżą – traktuj je krytycznie i nade wszystko pamiętaj, że „de gustibus non disputandum est”. Przyznaję uczciwie – wyprawa do tych dwóch miast była motywowana głównie chęcią ujrzenia lazurowej wody. Tak niewiele, ale jak widać wystarczająco dużo, by poświęcić na ten cel niemal cały…

Dzięki Ci Panie za wszystko – czyli lot z Katowic do Bari

Świat jest piękny – szczególnie gdy samolot wzbija się w końcu w powietrze ponad te chmury, które tego dnia zgromadziły się nad Śląskiem, by pożegnać nas.

„Dzięki Ci Panie za wszystko” rzekła ta przejęta lotem pani, gdy samolot szczęśliwie wylądował. Ciekawe jak by dziękowała po wylądowaniu, gdyby taksówkarz usiadł za sterami samolotu.

Bari – orecchiette kluskami śląskimi Apulii

Jutro chcemy jechać pociągiem do Monopoli oraz sąsiedniego Polignano a Mare. Jeszcze nie wiemy, że powinnyśmy nie sugerować się opisem znalezionym w internecie i odwiedzić te miasta w innej kolejności. Jeszcze nie wiemy też, że miasteczka te mają niesamowity klimat, który jak drzazga tkwi we wnętrzu i tkwić będzie – może do powrotu – kiedyś? A może już na zawsze. Ponoć „to co raz tylko – zostaje najdłużej”, jak to pisał ks. Jan Twardowski.

Położyli mnie w kołysce Beksińskiego!

Już nie raz oglądając z Przyjaciółką obrazy Beksińskiego stwierdziłyśmy, że nie chciałybyśmy znaleźć się w świecie prezentowanym w jego dziełach. Najczęściej świat ten budził grozę, niepokój, trwogę. Pojechałyśmy do Częstochowy, by jednak się w nim znaleźć. „De Profundis” (tłum. z otchłani) to projekt pozwalający na wchodzenie w głąb najbardziej znanych dzieł Beksińskiego – oczywiście wirtualnie…

Winny festiwal!

Piękny słoneczny dzień. Jeden z pierwszych takich dni w tym roku. Wiosna to, czy to już lato? Na szczęście, ale zarazem jak i na złość taka pogoda nam dopisała. – Na szczęście, bo przecież łatwiej wówczas wyjść z domu, a kiedy jest to jeszcze sobota – niemożliwością zdaje się pozostanie w czterech ścianach dusznego lokum….

Warszawski dzień

O tym, że w kraju pełnym absurdów żyjemy – wiadomo – na dodatek nie od dziś. Kiedy jednak mamy do czynienia z absurdem, kiedy z ironią losu, a kiedy ze zwykłą groteską, w którą na dodatek sami weszliśmy – jak w masło? Nie wiem i zapewne kwestii tej – iście egzystencjalnej rzecz jasna – nie…

W Opolu nie ogarniesz! cz.2

Dzień trzeci, dzień ostatni, dzień odwieszenia kluczy w komórce, tej która ma te rude drzwi, które od wewnątrz mają gwóźdź i tam na tym gwoździu klucz proszę zawiesić. Od rana pogoda była słoneczna, kuchnia przez to mniej depresyjna, zieleń drzwi przypominała, że mimo, iż już schyłek, to wciąż jeszcze lato, a talerzyki z bałwankiem wciąż…

W Opolu nie ogarniesz! cz.1

Dziś będzie o Opolu i o tym, że Opole nie tylko piosenką stoi. (cz. 1) Zarezerwowałyśmy nocleg chcąc spędzić w Opolu długi weekend. Dlaczego w Opolu akurat? Bo w sumie to miasto wojewódzkie, niedaleko naszego Górnego Śląska, więc – akurat – na krótką wycieczkę. Nauczone doświadczeniem z rezerwacjami noclegów w różnych miastach, zadzwoniłyśmy 3 tygodnie…

O Śląsku słów kilka

Niedawno przeczytałam tekst napisany przez nikogo innego, jak przez samego Kamila Durczoka, a tekst ów nosił przewrotny tytuł „Nie przenoście nam stolicy do Sosnowca”. (https://silesion.pl/nie-przenoscie-nam-stolicy-do-sosnowca) Przewrotny szczególnie w kontekście jednej z drwin, która głosi, że „Sosnowiec jest najbardziej wysuniętą na południe dzielnicą Warszawy”. Jak łatwo się domyślić pod artykułem rozgorzała dyskusja i komentarzami dał się…

Ostatnia Rodzina – Film ze śmiercią w roli głównej

Historia nadzwyczajna poprzez komplikacje zwyczajnych zdarzeń – wszak wszyscy żyjący kiedyś umrą, pytanie tylko: w jaki sposób. Idąc na film o rodzinie Beksińskich przygotujmy się, że główną aktorką tej ekranizacji jest śmierć. I gra bardzo dobrze. Najlepiej na emocjach widzów. To jest zdecydowanie najtrudniejszy film, jaki obejrzałam ostatnimi czasy. I zapewne gdyby obsługa multipleksu (nie…

San? OK!

Na koniec świata. A jak nie świata, to Polski na pewno – pojechałyśmy do Beksińskiego. Artysta urodził się w Sanoku, tam też spędził większą część swojego życia. I choć zmarł w Warszawie, to sanockiemu Muzeum zapisał w testamencie cały swój artystyczny dorobek wraz z dobytkiem. I…dobrze zrobił! Ostatnie większe miasto tuż przed tętniącym zielenią ogonkiem…